Artykuł: "Joanna Bator: Do pisania potrzebny jest talent"
W budynku WiMBP przy ul Sokoła 13 odbyło się spotkanie autorskie z Joanną Bator. Laureatka Nagrody Literackiej Nike 2013 przyznanej za powieść "Ciemno, prawie noc", rozpoczęła swoje spotkanie autorskie od wyrażenia satysfakcji, iż w końcu udało sie przybyć do Rzeszowa, co nie było w jej przekonaniu łatwe. Laureatka Nagrody Literackiej Nike już raz jesienią nie dotarła do stolicy Podkarpacia, a i tym razem jej przybycie stało pod znakiem zapytania za sprawą opóźnienia samolotu.
Joanna Bator podzieliła się ze słuchaczami swoją refleksją związaną z jej wyobrażeniami na temat pisarstwa i motywacją wyboru takiej ścieżki życiowej:
Nie planowałam, że będę pisarką. Nie marzyłam o tym. Kiedy byłam bardzo młodą dziewczyną, wiedziałam, że chciałabym mieć takie życie, żeby nie musieć chodzić codziennie do pracy od godziny do godziny. Pamiętam, jak miałam 16,17 lat i tak sobie myślałam: to byłoby życie, wstawać, tworzyć. Nie wiedziałam oczywiście, co mówię, bo mam życie, które polega na tym, że niezależnie, od tego czy jest święto, czy nie - codziennie chodzę do pracy. To jest jednocześnie zawód i powołanie.
O tym, że pisarstwo to nie tylko zawód. ale i powołanie świadczą słowa Joanny Bator o konieczności posiadania talentu:
Do pisania potrzebna jest jedna rzecz i to się nazywa talent. Pisanie to nie jest coś czego można się nauczyć. To nie jest coś, co można opanować na kursach kreatywnego pisania. Jest to coś, co człowieka ogarnia. Najlepszym określeniem jest dar. Piszę, bo to jest po prostu to, co muszę robić. To jest jak oddychanie, wewnętrzny postulat.
Pisarka opowiedziała o uczuciach jakie towarzyszą powstawaniu książki:
Jest takie bardzo ciekawe doświadczenie. Moment mistyczny, bardzo też poznawczo ciekawy. Widzi się coś co jest doświadczeniem z pogranicza słowa i obrazu. Pamiętam, że tak najbardziej świadomie analizowałam to w przypadku "Ciemno, prawie noc", kiedy w głowie tłukły mi się owe tytułowe słowa i nagle przyszło to coś: i nie wiedziałam, czy widzę obraz, czy widzę już zapisany ten obraz na słowach. To było jednoczesne. To był obraz kobiety, która jedzie pociągiem. Kiedy zaczęłam tę scenę pisać - cała reszta była już gotowa gdzieś pod moimi palcami.
Pisanie dla Joanny Bator nie stanowi psychoterapeutycznego środka pozwalającego zrozumieć samą siebie:
To nie jest tak, że po napisaniu książki pojawia się ulga: och zrozumiałam kawał swojego życia i jest mi lżej. To tak nie wygląda. Kiedy nie pisałam, to myślałam, że to może działać w ten sposób, że się odczuwa ulgę i jakiś rodzaj głębokiej satysfakcji. Po napisaniu książki odczuwa się chwilową euforię ostatniego zdania, a później pustkę. Nigdy nie podobała mi się ta teoria, że książki służą autoterapii.
Joanna Bator zapowiedziała teaser swojej nowej powieści "Wyspa łza", której akcja będzie toczyć się na Sri Lance oraz zdradziła, co ją do tego zainspirowało:
Po tym, jak napisałam Ciemno, prawie noc, nie mogłam pisać. Prześladowało mnie zdanie: zniknęła bez śladu. Tak jak w przypadku poprzedniej powieści, to były słowa, których nie mogłam pozbyć się z głowy. Śledziłam w Internecie historię kobiet, które zniknęły bez śladu i trafiłam na Sandrę Valentine, która w 1989 roku przybyła na Sri Lankę. Te słowa wywołały w mojej głowie mnóstwo skojarzeń.
W jednej z ostatnich wypowiedzi pisarka odniosła się do otrzymanej w 2013 roku prestiżowej Literackiej Nagrody Nike:
Z jednej strony to była ulga, że ten ostateczny rytuał przejścia literackiego mam już za sobą, a z drugiej strony poczucie rosnącej presji
Autor: Tomasz Jurek